Japonia znana jest z nietuzinkowych smaków, wariackich kombinacji składników, które budzą zdziwienie lub wręcz wywołują grymas! Bo kto chciałby spróbować lodów czy ciastek o smaku ramenu, rybnym czy czego tam jeszcze? Czego my zasmakowaliśmy w Tokio? I czy japońska kuchnia jest smaczna? Na pierwszy ogień japońskie przysmaki i snaki rodem z tokijskich ulic…
Węgorz lub ośmiorcznika na patyku
Na tokijskich ulicach nie znaleźliśmy zbyt wielu miejsc z ulicznym jedzeniem. W Ameryce Południowej garkuchni i kramików z lokalnymi przysmakami było zdecydowanie więcej, bo niemal na każdym rogu, o czym możecie poczytać tutaj.
W Tokio takich miejsc jest znacznie mniej. Jednym z nich jest nowy targ rybny, na którym można spróbować różnorakich owoców morza – od ośmiorniczek na patyku, smażonej ryby, krabów, homarów po muszle…
CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!
Węgorz na patyku, na którego namówiła nas Natalia, świetna przewodniczka po Tokio a także Vlogerka z kanału Enma Official, był strzałem w dziesiątkę… mięciutka i delikatna ryba wręcz rozpływała się w ustach, razem z delikatnymi ościami! Koszt? ¥200 za kawałek czyli około 7zł. Jednak opcji jest więcej – można spróbować innej ryby lub ośmiorniczki … Japonia to raj dla fanów owoców morza!
Tokoyaki – czyli kuleczki z ośmiornicą
Kolejne ¥700 / 25zł, inwestujemy w coś, co mi przypomina mini pączusie – choć nie są one smażone na głębokim oleju, a wypiekane w formie pełnej półkulistych dołków. Do każdej wlewane jest ciasto (naleśnikowe?), po czym ląduje tam kawałeczek albo dwa ośmiorniczki. Kucharz zwinnym ruchem, za pomocą dwóch patyczków, obraca kulki tokoyaki w formie, tak by przypiekły się z każdej strony. Wszystko idzie bardzo sprawnie i już po kilku minutach miseczka w kształcie łódeczki, wypełniona 8 kuleczkami, jest gotowa. Ale zanim skosztujemy, wyjaśnię jeszcze samą nazwę tokoyaki – tako to ośmiornica, a yaki znaczy smażyć, opiekać lub grillować. W przypadku kulek tokoyaki chyba najtrafniejsze byłoby opiekać.
Świeżo pieczone są bardzo smaczne, choć sama ośmiornica jest zazwyczaj twarda – nawet odrobinę gumowata. Dodatki w postaci cieniutko startej suszonej ryby, które na pierwszy rzut oka przypominają suszoną cebulkę, dodają jeszcze bardziej intensywnego smaku.
Trójkąt z ryżem i bułeczka
Bardzo popularne są również przysmaki z lokalnych sklepów, tzw. convinient stores, coś jak nasze polskie Żabki. W Japonii na pęczki jest 7-Eleven, Familly Mart czy Lawsons i zazwyczaj w każdym z nich można kupić przy kasie kupić ciepłe przekąski różnej maści, jak np.:
- Bułeczki z nadzieniem – Dominik zakochał się w tych z pastą z czerwonej fasoli.
- Mini szaszłyki – choć jak doczytałam, że niektóre to po prostu kurza skórka, to podziękowałam.
- Hot-dog na patyku – ciasto w panierce, kryjące w środku ciągnąy się ser i kawałek parówki. Podawane na patyku – bardzo smaczne!
A z kolei lodówki pełne są snaków, jak np. trójkącik z liści wodorostu, pełen ryżu z zazwyczaj rybnym nadzieniem – tuńczyk czy łosoś. Sycąca przekąska, którą można złapać w locie. Koszt to około ¥120 / 4,50zł
Oczywiście nie zajadaliśmy się tylko japońskimi snakami – próbowaliśmy również sushi, tempury i ramenu. O tym ostatnim popełniłam wpis, bo sposób zamawiania, jak i miejsce spożycia, są dość ciekawe! Poczytajcie tutaj.