Japońskie toalety zafascynowały nas na tyle, że postanowiłam to opisać! Po przeżyciach z Ameryki Południowej, gdzie w publicznych szaletach mało kiedy był papier, czystość była pojęciem mocno względnym, a często, tak jak zresztą w Polsce i wielu krajach europejskich, za skorzystanie trzeba było płacić – japońskie toalety się po prostu docenia!
Japońskie toalety publiczne
Toalet publicznych jest w Japońskich miastach na pęczki. Są w parkach, na stacjach kolejowych czy metra, przy cmentarzach … Wszystkie te, w których gościliśmy łączą te same pozytywy – jest czysto (choć raz zdarzyło mi się wejść do WC, które wzbudziłoby odruch wymiotny! – to była dziura w podłodze. Ta z głównego zdjęcia.), zawsze jest w nich papier toaletowy – i to nie jedna a minimum dwie rolki – a często nawet więcej! Brzmi banalnie, ale docenią Ci, którzy nerwowo szukali paragonów po kieszeniach w podbramkowej sytuacji!
CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!
Chwila prywatności
Japończycy myślą o wszystkim. Pomyśleli też o krępującym chlupnięciu czy innym dźwiękach, które czasem wydobywają się z naszych zadków, podczas, jak to mawia Dominik, wypędzania demona. By oszczędzić zażenowania i dla rozluźnienia, często japońskie toalety publiczne mają przycisk, który uruchamia melodyjkę mającą na celu zagłuszenie wydawanych przez nas dźwięków. Nigdy jeszcze nie słyszałam melodyjki w publicznym szalecie i nawet zastanowiło mnie, czy po wyjściu z niej, zostawiając za sobą grający kibelek, i tak nie byłoby mi głupio?
Siedzonko dla dziecka
Nie rozwódźmy się jednak nad tym, bo japońskie toalety publiczne mają do zaoferowania jeszcze więcej! Jeśli mamy ze sobą malucha, to żeby nie zostawiać go na zewnątrz toalety, możemy wziąć go ze sobą. A tam wsadzimy go w specjalnie na tę okazję przygotowane krzesełko. Kwestię higieniczności takiego rozwiązania pozostawiam do własnej oceny, ale może jest to opcja bezpieczniejsza, niż pozostawianie dziecka bez opieki?
Domowe toalety w Japonii
O tyle o ile byliśmy pod wrażeniem toalet publicznych, tak toalety w japońskich domach powaliły nas na kolana… może bez przesady, ale rzeczywiście zrobiły na nas wrażenie!
Sedes w domu naszych couchsurfing-owych hostów otwierał się, kiedy zapalało się światło. Sama deska była podgrzewana, więc przyjemnie ciepła (jest to podobno jedna z najczęściej kupowanych rzeczy przez chińskich turystów!). Na ścianie wisiał pilot z całą gamą opcji, z możliwością podmycia się z przodu i z tyłu, z wybranym ciśnieniem wody! Po czym oczywiście spłukania czy odświeżenia toalety. Melodyjki w tej toalecie nie było!
Spłuczka z kolei napełniała się wodą, lecącą z kranu, zamantowanego tuż nad nią. Ekologiczne rozwiązanie, choć nie wiem czy do końca higieniczne?
I co zabawne, do toalety wchodziło się boso, tzn. bez kapci – skarpetki dozwolone (na całe szczęście)! Klapki przed toaletą to zatem znak, że toaleta jest zajęta, choć można było się dodatkowo zamknąć od środka.
Toalety w japońskich hostelach
Ostatnie już na naszej liście japońskich toalet są te w hostelach, czy w akademikach – są one takie trochę pomiędzy wersją domową a publiczną. I w sumie jedyna ciekawostka jest taka, że przed wejściem do toalety, czy też łazienki, zostawia się swoje obuwie. W środku, zaraz na wejściu, czekają na nas łazienkowe kapcie i to w nich powinniśmy korzystać z WC!
Co kraj to obyczaj – a Ty masz jakieś toaletowe spostrzeżenia z któregoś zakątka świata?