Gdy pytaliśmy czym zaskoczy nas kuchnia Korei Południowej? – mówili – Będzie ostro! Jakie więc było nasze zaskoczenie, kiedy kupiliśmy chipsy o smaku ostrej papryki a te, mimo obrazka papryczki chili na opakowaniu, były słodkie! Kolejna paczka – chrupki w bardzo oryginalnym kształcie macek ośmiornicy – pomyśleliśmy, że może będą miały jakiś morsko-rybny posmak. Nic bardziej mylnego – te również były słodkie. Więc jeśli o chipsach mowa to nawet te, które według opakowania powinny być ostre są słodkie! Ale chipsy to przecież żaden wyznacznik kuchni koreańskiej…

Widelec czy pałeczki – czym się je w Korei Południowej?
Zanim jednak przejdziemy do tego co znajdziemy w menu Koreańczyków, przyjrzyjmy się temu jak się je w Korei Południowej. Po pierwsze, w Korei do jedzenia używa się metalowych pałeczek, które są jeszcze trudniejsze w obsłudze niż te drewniane z Japonii, bo wszystko się z nich wyślizguje.
Nasze pierwsze próby wyglądały komicznie, ale dla chcącego nic trudnego i jakoś opanowaliśmy sztukę jedzenia stalowymi pałeczkami. Ba – nawet zakupiliśmy zestaw, który zabieramy ze sobą do domu, by po powrocie nie wyjść z wprawy! Do tego, na całe szczęście dla nas, ryż w Korei je się łyżką, więc nie trzeba się przez cały posiłek bawić w Daniela Larusso z Karate Kid!
Metalowe Pałeczki i nożyczki – taki zestaw tylko na koreańskim stole

O ile pałeczek się spodziewaliśmy to zaskoczyły nas nożyczki towarzyszące sporej ilości dań. Tak, dobrze słyszycie nożyczki!
I o ile na początku wyglądało to dziwnie, to jak się okazuje, nożyczki są bardzo praktycznym rozwiązaniem. Nudle na talerzu, warzywa w szabu-szabu, sałatę w misce, czy mięsko z grilla – jak jest długie lub się ciągnie, to trzeba przyciąć, pociąć, pociachać. I dopiero wtedy spokojnie można szamać!
Kimchi – czyli gwóźdź programu w kuchni koreańskiej
Tnie się też kimchi, czyli fermentowane warzywa (czasem owoce morza), które w dzisiejszych czasach przyrządzane są z dodatkiem ostrej koreańskiej papryczki gochu. Głównym składnikiem kimchi, z którym się spotykaliśmy podczas naszych wojaży, była kapusta lub biała rzodkiew. A właśnie od rzodkwi historia kimchi wzięła swój początek, gdy wieki temu zaczęto ją fermentować, by dłużej nadawała się do spożycia, szczególnie na zimę. W 2013 to właśnie sposób przyrządzania kimchi na zimę został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!

Kimchi serwuje się ze wszystkim i do wszystkiego (dosłownie – śniadanie, obiad, kolacja i wszystko co pomiędzy!), i zazwyczaj jest to jedna z nielimitowanych przystawek, które dostaje się w restauracjach czy przy ulicznych garkuchniach. Podczas naszego wolontariatu / Workaway-a niejednokrotnie przyjaciele naszego gospodarza przynosili nam kimchi domowej roboty i zawsze znikało w mig.
Bibimbap – czyli micha ryżu z warzywami i jajkiem

Do bibimbapu również dostaliśmy kimchi i muszę przyznać, że świetnie pasowało do tej tryskającej kolorami miski pełnej ryżu znajdującego się pod pierzynką z warzyw, które to z kolei tworzyły krąg dookoła surowe jajka, wbitego w sam środek. W momencie podania wszystkie składniki są od siebie rozdzielone, a cała frajda, zgodnie z tłumaczeniem słowa bibimbap, polega na tym, by je bardzo dobrze ze sobą wymieszać, doprawiając paprykową pastą. Bo bibimbap znaczy mieszany ryż lub mieszane danie i to właśnie po zmieszaniu wszystkich składników zabieramy się za konsumpcję.
Wersji bibimbapu w Korei jest wiele, ja miałam okazję spróbować dolsot-bibimbap – podawany w gorącej kamiennej misie, w której ryż aż skwierczy i trzeba uważać by się nie przypalił! Ale są również zupełnie skrajne opcje, gdzie bibimbap jest podawany na zimno, np. z pędami paproci, wołowiną i grzybkami.
Koreańśkie Naleśniki Hotteoki – czyli słodkie niebo w gębie
Za każdym razem kiedy słyszałam hotteoki brzmiało mi to trochę jak hot-dogi, jednak zapewniam Was, że te koreańskie naleśniki nie mają nic wspólnego z bułką z parówką.



Te przesmaczne przekąski robione są na bazie drożdżowego ciasta, nadziewane mieszanką szatkowanych i prażonych orzechów oraz brązowego cukru. Po czym lądują na rozgrzanej metalowej płycie opływającej w gorącym oleju. Niestety muszę przyznać, że jest to bomba kaloryczna, ale nie sposób nie spróbować!
Hotteoki przywieźli ze sobą chińscy żołnierze rezydujący w Korei lata temu, choć ich wersja podawana była na ostro. Koreańska przyjęła się zdecydowanie bardziej i to ona króluje teraz na ulicach pośród rozmaitych garkuchni.
Co jeszcze oferuje kuchnia koreańska?
Mogłabym tak jeszcze długo, bo są i pajeonczyli trochę takie wytrawne naleśniki, które mogłabym porównać do japońskich okonomiyaki, jest słynny koreański grill z przepysznymi bulgogi (bulgogami?! Jeśli mogę to spróbować odmienić?!), czyli nic innego, jak grillowane mięso zawinięte w liść sałaty posmarowany pikantną pastą ssamjang. Proste? A jakie pyszne!
Są też pyszne lodowe desery bingsu z najrozmaitszymi dodatkami, w tym pastą z czerwonej fasoli, ale i bardziej kontrowersyjne potrawy – jak np. żywa ośmiornica – o tym doczytajcie tutaj.
Głodni więcej koreańskich smaków?
Tymczasem jeśli macie ochotę na więcej wizualnych bodźców to koniecznie obejrzyjcie vlogową relację na temat koreańskich kulinariów! Jest smacznie, jest słodko, jest gorąąąąco i jest kontrowersyjnie! Zapraszamy!