• VLOG
  • AMERYKA POŁUDNIOWA
  • AZJA
  • EUROPA
  • INSPIRUJĄCY LUDZIE
  • PORADNIK
  • KONTAKT
    • O NAS
    • KONTAKT
  • WSPÓŁPRACA
Wystukaj czego szukasz ...
  • VLOG
  • AMERYKA POŁUDNIOWA
  • AZJA
  • EUROPA
  • INSPIRUJĄCY LUDZIE
  • BO CHCIEĆ TO MÓC
  • PORADNIK
  • O NAS
  • KONTAKT
  • WSPÓŁPRACA
ZNAJDZIESZ NAS RÓWNIEŻ TUTAJ:
Najnowsze Wpisy
  • MONTUJEMY FILMY Z PODRÓŻY WIDZÓW!!!
  • My nadal działamy!
  • Petsitting / Housesitting i Workaway – czyli sposoby na wolne podróżowanie
Our Facebook Page
Blog & Vlog Podróżniczy
  • VLOG
  • AMERYKA POŁUDNIOWA
    • EKWADOR
    • PERU
  • AZJA
    • JAPONIA
    • KOREA POŁUDNIOWA
  • EUROPA
    • ANGLIA
    • HISZPANIA
    • WALIA
    • WŁOCHY
  • INSPIRUJĄCY LUDZIE
  • PORADNIK
    Petsitting / Housesitting i Workaway – czyli sposoby na wolne podróżowanie
    Workaway jako sposób na podróżowanie
    Workaway – praca za dach nad głową
    National Trust pass karty
    Jak zobaczyć więcej za mniej, czyli tanie zwiedzanie to nie wyrzeczenia
    Organizacja wyjazdów. Jak wyjechać by się nie przejechać!
  • KONTAKT
    • O NAS
    • KONTAKT
  • WSPÓŁPRACA
Ameryka Południowa, Peru

Wyjazd w Tęczowe Góry na własną rękę – Fotorelacja

Autor: Natalia

Dziś zabieramy Was na spacer w Tęczowe Góry. A dla tych, którzy chcieliby poczuć klimat tego niesamowitego miejsca jeszcze bardziej, vlog z naszej wyprawy w góry siedmiu kolorów!

1 – Taksówka Ciężarówka

Na wyprawę w Tęczowy Góry (PERU) wybraliśmy się samodzielnie, tzn. bez zorganizowanej wycieczki, bez agencji turystycznej. Postępowaliśmy zgodnie z instrukcjami opisanymi przez thewayofmando i zadziałało to naprawdę dobrze! Bardzo nietypowy, ale świetny sposób na odwiedzenie tego miejsca. A gdybyście mieli więcej niż jeden dzień, to świetny jest też Szlak Salkantay – 3-4 dni marszu i docieracie do Bram Zaginionego Miasta Inków Machu Piccu, ale o tym tutaj.

Najpierw pojechaliśmy autbousem z Cusco do Checacupe (6.5 sola za osobę), a stamtąd złapaliśmy lokalną “taksówkę” (4 sole) do maleńkiej (jeszcze autentycznej a nie turystycznej) wsi Pitumarka.

Akurat nie było prądu, więc kolację, którą jedliśmy przy ulicznym stoisku ze streetfoodem, spędziliśmy przy światełkach telefonu. Pani, która serwowała nam ów kolację, swój telefon trzymała w zębach by oświetlać sobie kuchenkę – trzeba sobie radzić! (choć czołówka mogłaby być jednak lepszym rozwiązaniem?)

cieżarówką z lokalsami w drodze na Rainbow Mountains

Na pace tej ciężarówki dojechaliśmy z Pitumarka do początku szlaku w Tęczowe Góry. Tylko my, siano i lokalsi!

Z Pitumarka wyruszyliśmy o 3 nad ranem – tak, 3 nad ranem !!! Z tyłu tego oto właśnie pojazdu. Nie, nie było foteli, w których moglibyśmy się rozsiąść. Zamiast tego siedzieliśmy na balotach siana, wśród 20-osobowej grupki lokalsów, dla której była to codzienna droga do pracy. Czy to do pól uprawnych mijanych po drodze do Gór 7-dmiu kolorów, czy to do samego wejścia na szlak, gdzie niektórzy będą sprzedawać przekąski i napoje dla turystów.

Podróżowaliśmy w zupełnej ciemności przez około 1,5 godziny, zanim dotarliśmy do celu … Po drodze rozmawialiśmy z Dominikiem o tym, że to świetna przygoda – nie dopomyślenia!

CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!

2 – Rozmyślania Pani Alpaki

Na szlak wyruszyliśmy około 5:00-5:30 rano, w rękach kurczowo trzymając ciepły kubeczek herbatki z liści koki. Ta ma pomagać walczyć z objawami choroby wysokościowej. Nam chyba (na spółkę z tabletkami AltiVita) pomogło. Może był to efekt placebo – cokolwiek by to nie było, pomimo wysokości ponad 4 000 m.n.p.m. – czuliśmy się świetnie.

Już po kilkuset metrach napotkaliśmy pasące się w małej zagrodzie Alpaki i owce – ta siedziała sobie dumnie i dumała nad sensem wędrówek gringo o tak wczesnej porze!

Alpaka na polu w Andach, Rainbow Mountains, Tęczowe Góry

Czego Wy tu Gringo szukacie, o tak wczesnej porze, hmm? – pomyślała Alpaka, i gdyby nie to, że poranek był chłodny, pewnie postukałaby się kopytkiem po czole!

3 – Złota godzina

Podczas tego pięciokilometrowego marszu, który według lokalsów miał zająć 2h, mieliśmy okazję podziwiać naprawdę spektakularne widoki! Słońce dopiero wynurzało się zza gór, które z kolei otoczone były mistyczną mgiełką i poszarpanymi chmurami. Gra światła o tak wczesnej porze sprawiała, że cała okolica nabierała cudownego klimatu. Jeden, choć nie jedyny powód, dlaczego warto było tę wyprawę zorganizować na własną rękę!

A dotarcie na szczyt? No cóż, zajęło nam cztery długie i bardzo zziajane godziny – zapierało nam dech w piersiach i to nie tylko ze względu na cudne widoki! Jednak te były tego warte!

wyjazd w Tęczowe Góry na własną rękę

Warto było wstać o tak nieludzkiej porze! Widoki w drodze na Tęczową Górę, były nieziemskie!

4 – Kemping na 4 tyś. z hakiem

Drugim powodem, dla którego warto zorganizować wyjazd w Tęczowe Góry na własną rękę i się pofatygować o tak wczesnej porze, jest cisza, spokój i szlak prawie na wyłączność. Po drodze minęliśmy malutkie obozowisko, którego mieszkańcy wyruszyli na szlak, chwilę przed momentem, gdy do niego dotarliśmy. Poza nimi, mijali nas tylko lokalsi z osiołkami i bezdomne (?) psy!

Camping Tęczowe Góry Cusco Peru

Czerwone kapturki to pole namiotowe zorganizowanej wycieczki – ruszyli na szlak tuż przed nami! A w tym czasie kto inny sprzątnął za nich obozowisko.

5 – Zaspany kaktus

Ja, podczas takich nie gonionych wędrówek, uwielbiam się rozglądać na wszystkie możliwe strony. Bo tylko w ten sposób mogę w pełni doświadczyć tego, co się wokół mnie dzieje. I tak oto, można napotkać budzący się do życia kwiat kaktusa. Opatulony niczym puchową pierzynką, nieśmiało wygląda na świat …

Kwiat Kaktusa na szlaku w Tęczowe Góry koło Cusco Peru

Prawda, że śliczny ten kwiat kaktusa? Opatulony taki!

6 – Hello World – powiedział kwiat kaktusa

Widząc słońce wychylające się zza gór, nasz kaktusowy kwiat powziął decyzję by przywitać się ze światem!

7 – Nigdy nie podróżujemy sami!

Wędrówka na Góry Tęczowe, to raptem jednodniowy epizod, w naszej 5-cio miesięcznej wyprawie przez Amerykę Południową. A pięć miesięcy, z dala od domu, to nawet przy tak fascynującej wyprawie, jest kawał czasu! Dlatego, wędrują z nami flagi naszych miast, byśmy mimo odległości, czuli domową bliskość!

Nakło nad Notecią Flaga, Peru, Ameryka Południowa

Flagi naszych miast – Nakła nad Notecią oraz Łodzi, towarzyszą nam w wojażach po Ameryce Południowej …

8 – Oczy dookoła głowy

Tak jak wspomniałam wcześniej, patrząc z każdego możliwego kąta, zapewnia najlepsze możliwe doświadczenie! A więc patrzymy i co mamy? Kilka grzybków końskim łajnie! Wyglądają jak mała rodzina, z grzybkiem-dzieciuszkiem z przodu i grzybkową mamusią ukrywającym się z tyłu za tatkiem … Słyszę twoje myśli: “Musiałaś chyba zażyć trochę jakiś grzybków, prawda ?! “… Nie – odpowiadam! Tylko herbatkę z liści koki! ?

Tęczowe Góry, Góry Siedmiu Kolorów, Peru, Cusco, Pitumarka

Grzybia rodzinka na końskim nawozie – każdy dorasta gdzie jest mu dane! Za to widoki jakie! 😉

9 – Idzie Burza!

Kiedy ja, pod wpływem herbatki z liści koki, podziwiałam grzybki, Dominik dzielnie pruł do przodu. Zastanawiając się pewnie, w którą stronę przetoczą się te groźnie wyglądające, ciemne chmurzyska!

Widok z trasy na Górę Siedmiu Kolorów w Peru koło Cusco

Burzowo na trasie ku szczytowi – rozchula się czy przejdzie?

10 – Domki z cegieł

Na szczęście ciemne chmury zniknęły w mgnieniu oka. W sam raz na czas, by udało mi się zauważyć kolejny obiekt podziwu … stos czerwonych cegieł. “Co w takim stosie cegieł jest do podziwiania?” – Słyszę, Twoje zdumienie.

Ah – w tym momencie musieliśmy być na wysokości 4 500 metrów nad poziomem morza i żadnych budynków nie było widać już od dłuższego czasu. Samotny stos cegieł musi oznaczać, że wkrótce się to zmieni … i może, ktoś nosi te cegiełki, każdego dnia po kilka, by nazbierać ich tyle by można zacząć budowę?

Widok z trasy na Górę Siedmiu Kolorów w Peru koło Cusco

Cegły na tej wysokości – ciekawe kto, co i kiedy będzie z nich stawiał?

11 – Alpaki – turystyczne przytulaki!

Po ponad trzech godzinach fizycznie wyczerpującej wędrówki, tuż u szczytu góry Winikunka, witają nas dwie przecudne alpaczki. Jestem pewna, że wraz z właścicielem mijały nas na trasie. A przydreptały tu ku pociesze turystów! Bo kto nie chciałby selfie z takimi kudłaczami? A widzicie to tam się chowa daleko w tle? Cudnie lśniący lodowiec!

12 – Alpaki alpakami, ale ten lodowiec?! WoW

Zobaczmy to pod nieco lepszym kątem. Wiem, że wszystkie alpaki są przytulaśne, przesłodkie i w ogóle, ale ta lodowcowa bestia jest czymś co należy podziwiać! Wiem też, że nie pokazaliśmy Wam jeszcze bohaterki naszej wędrówki – Tęczowej Góry … ale powiem Wam w sekrecie – ta Królowa Lodu zrobiła na mnie po stokroć większe wrażenie! Zdecydujcie sami!

jak wejść na Tęczowe Góry bez agencji

Jak dla mnie to ten lodowiec był gwoździem programu!

13 – Dumni Zdobywcy góry Winikunka – 5 036 m.n.p.m

Zanim, w końcu, pokażemy Wam Tęczową Górę, to jeszcze popatrzcie na nas – dumni zdobywcy góry Winikunka. 5 036 m.n.p.m, z której tą kolorową się podziwia. Pięć kilometrów, cztery godziny marszu, o mało nie wyplute płuca! Dotarliśmy! Jak się później okazało, wycieczki atakowały podejście z drugiej strony góry … ich trasa była i krótsza i łatwiejsza, ale na pewno nie tak obfita w te wszystkie cudne widoki, których my doznaliśmy! I my dotarliśmy tam sporo przed nimi!

NAtalia i DOminik, światu na głowie kierunek Ameryka Południowa

Lekko nie było, ale daliśmy radę – na własną ręke w Góry Tęczowe – po co komu agencja turystyczna?!

14 – Tęczowe Góry na własną rękę – zaliczone!

Hurra – dotarliśmy… Bo Chcieć To Móc!

Tęczowa Góra Siedmiu Kolorów w Peru, Cusco

Tęczowa Góra w Peru, nie tak cudnie tęczowa jak na niektórych zdjęciach w internatach, ale było warto!

To może być dobry moment, aby podzielić się z Wami historią Tęczowej Góry lub Góry 7 Kolorów (tej za nami – tak tylko mówię, na wszelki wypadek, w razie gdybyście liczyli na coś o żywszych kolorach czy bardziej spektakularnego!).

Świat dowiedział się o tej górze zaledwie kilka lat temu. Wszystko, z powodu ocieplenia, które stopiło gęste warstwy śniegu i lodu, które pokrywały ten swego rodzaju cud natury.

Odtąd, to miejsce stało się celem jednodniowych eskapad, głównie z Cusco. Jednak, jak myślę dokładnie Wam pokazaliśmy, sama podróż, choć krótka, nie jest łatwa. Naszym zdaniem warta zachodu, jeśli nie dla gwoździa programu (który na nas ogromnego wrażenia nie zrobił), to dla ogólnego doświadczenia! I dla lodowca, i alpak, i wreszcie – dla grzybów na łożu końskiego łajna czy dla przejażdżki na pace z lokalsami o 3 nad ranem!

15 – Nie tylko dla turystów!

Wspominałam o bezdomnych psach, które nam towarzyszyły. Ten ze zdjęcia wylegiwał się na szczycie, kiedy tam dotarliśmy. Nasza smutna teoria jest taka, że psiaki przychodzą tutaj, licząc na kanapkę turysty i może odrobinę pieszczot. W sumie spotkaliśmy ich około 10-15.

Widok z góry Winikunka w Peru, Cusco

Zmęczony swoją własną wędrówką, pewnie i głodny, psiak na górze Winikunka

16 – Światu na Głowie – Kierunek Ameryka Południowa!

Jako, że nasza wyprawa nosi dumną nazwę Światu na Głowie – Kierunek Ameryka Południowa to nie może zabraknąć i tego zdjęcia! Może urozmaici trochę widok Tęczowej Góry? ?

Natalia staje Światu na Głowie - Kierunek Ameryka Południowa!

Nie byłabym sobą, gdybym i w tym miejscu nie stanęła światu na głowie!

17 – Powrót, choć łatwiejszy, nie obył się bez przeszkód!

Droga powrotna, choć o wiele łatwiejsza, nie obyła się bez przeszkód. Pierwszą był ów kuń, tarasujący szlak na całej szerokości. Przynajmniej mogliśmy po raz kolejny popodziwiać cudny lodowiec! Hmm!

Góry Tęczowe w Peru na własną rękę bez agencji turystycznej samemu

Koń jak wygląda, każdy widzi – tylko jak obejść, gdy szlak zagrodzony?

18 – Pokusa i walka na szlaku – silna wolą vs. lokalsi!

Schodząc współczuliśmy turystom, którzy dopiero co się wskrobywali. A towarzyszyli im, poprzebierani w lokalne stroje ludowe, lokalsi. Kusili, oj kusili zasapanych i zdyszanych turystów, możliwością podwózki. Nieraz, szli obok swoje ofiary, zagadując od czasu do czasu, powoli łamiąc silną wolę wymęczonego turysty! Biznes to biznes … hmm?

Góry Tęczowe w Peru na własną rękę bez agencji turystycznej samemu

Gdy człowiek zasapany i w poczuciu, że kolejnego wdechu już nie złapie, to pokusa podwózki jest okrutnie ogromna!

19 – Powrót jedynym mankamentem tego planu!

O tyle o ile przyjazd dzień wcześniej z Cusco do Pitumarki, i start o 3:00 nad ranem z jazdą wśród obcych ludzi, w pełnej ciemności, na pace ciężarówki – to świetna przygoda. O tyle powrót wspominamy trochę mniej entuzjastycznie.

Najpierw natrafiliśmy na wesoły busik lokalsów, wracających … w sumie nie wiemy dokąd! Kierowca, jak się zorientowaliśmy już trochę po fakcie, w najlepsze rozkoszował się kolejnym browarem. A trasa była raczej hardcorowa – z wąskimi dróżkami, wydrążonymi na uboczach gór – o wypadek nie trudno!

Po 40 minutach kierowca zatrzymał się w jakiejś niewielkiej miejscowści. Mężczyźni wysiedli. W busie zostaliśmy z jedną Peruwianką i jej synkiem. Mijały minuty … minęło ze 40 minut … nie wiedzieliśmy zbytnio co się dzieje (nasz Hiszpański jest raczej marny…).

Na szczęscie przez wieś przejeżdżał kolejny bus (5 soles za osobę) – zerwaliśmy się by go złapać i kontynuować podróż. Udało się! Po kolejnej godzinie, z trzeźwym tym razem kierowcą, dotarliśmy do Checacupa, skąd w trimiga złapaliśmy autbus do Cusco (6 soles za osobę). Ten też wracał z przygodami, i tak powrót, który uczestnikom zorganizowanej wycieczki zajmuje 2-3 godzin, nam zajął 8.

Ale i tak było warto zorganizować wyjazd w Tęczowe Góry na własną rękę!

Doczytane do końca? WoW!!! Już Cię lubimy! A Ty nas na FB?

0 - Nikt nic?
← POPRZEDNI WPIS
Peruwiańskie przysmaki uliczne - kulinarne top 10 rodem z garkuchni
NASTĘPNY WPIS →
Couchsurfing w Ekwadorze - u podnóży wulkanu Cotapaxi
O Nas
Blog i Vlog Podróżniczy o pogoni za marzeniami
Cześć Podróżniku, Marzycielko i Zbłąkana Owco!
Bo Chcieć To Móc - do takiego wniosku doszliśmy po Kolosach 2017, które wywróciły nasze życie do góry nogami. 18 m-cy później ruszyliśmy w podróż pod hasłem: Światu na Głowie! Przez 5 miesięcy pokonaliśmy 15 tyś. kilometrów, od Środka Świata w Ekwadorze po umowny jego koniec, w argentyńskiej Ushuaia. Udowadniając, że z odrobiną uporu zwykła Nowak i przeciętny Walicki też mogą! Co więcej, za chwilę ruszamy dalej – tym razem do Azji! A za cel postawiliśmy sobie budzenie do pogoni za marzeniami innych drzemiących marzycieli. Więc nie zwlekajcie - zainspirujcie się tutaj lub na naszym VLOGU, i też rzućcie się w pogoń za marzeniami! Nawet tymi najmniejszymi! Bo warto! Rozgośćcie się, zapraszamy! Natalia i Dominik
Łapka w górę!
VLOG – BRISTOL NASZE MIASTO
https://www.youtube.com/watch?v=LhKbjM_QedE
Facebook
Instagram
Pinterest
Twitter
Youtube
VLOG – SKĄD JESTEŚMY?
ODWIEDŹ NAS NA IG:
Instagram has returned invalid data.
PO WIĘCEJ BLOGOWYCH INSPIRACJI:
zBLOGowani.pl
Kategorie
  • 100KM WYZWANIE (4)
  • Ameryka Południowa (7)
  • ANGLIA (20)
  • AZJA (7)
  • BO CHCIEĆ TO MÓC (16)
  • BUCKET LIST (5)
  • Ekwador (2)
  • EUROPA (7)
  • HISZPANIA (3)
  • INSPIRUJĄCY LUDZIE (7)
  • JAPONIA (5)
  • KOREA POŁUDNIOWA (2)
  • Peru (5)
  • PODRÓŻE (14)
  • POLSKA (1)
  • PORADNIK (8)
  • UK (21)
  • WALIA (4)
  • WŁOCHY (6)
Instagram has returned invalid data.
Najnowsze
  • 7 lipca 2020
    MONTUJEMY FILMY Z PODRÓŻY WIDZÓW!!!
  • 10 kwietnia 2020
    My nadal działamy!
  • 17 lipca 2019
    Petsitting / Housesitting i Workaway – czyli sposoby na wolne podróżowanie
Bo Chcieć To Móc – Vlog Podróżniczo Lifestylowy!
https://youtu.be/p72wC_V7oyc
Marzyć jest dobrą rzeczą, ale dążyć do marzeń realizjacji jest rzeczą wspaniałą ... więc na co czekasz? My już rzuciliśmy się w pogoń być spełniać nasze marzenia! Twój ruch! Natalia & Dominik

ZNAJDŹ NAS RÓWNIEŻ I TUTAJ ...

  • START
  • VLOG
  • O NAS
  • WSPÓŁPRACA
I pamiętaj ... #BoChciećToMóc!
Tęczowe Góry na własną rękę - Fotorelacja | Bo Chcieć To Móc