Po 6 tygodniach w Ameryce Południowej przyzwyczailiśmy się już do widoku ludzi sprzedających na ulicy właściwie wszystko! A szczególnie jedzenie i przekąski różnej maści. Ba! Nawet wiele z tych ekwadorskich czy peruwiańskich przysmaków spróbowaliśmy.
Co ciekawe, niektóre z nich spotyka się przez cały dzień (praktycznie od świtu do nocy), a niektóre tylko rano lub tylko wieczorem. Przynajmniej tak wynika z naszych kulinarnych obserwacji!
Poniżej, przygotowałam dla Was listę: peruwiańskie przysmaki uliczne – top 10! Smacznego!

Wiem, Pani wygląda na nieszczęśliwą. Nawet po zjedzeniu smacznej galaretki!
Peruwiańskie przysmaki uliczne – na słodko
- Galaretka z bitym mlekiem kandyzowanym (tak nam się przynajmniej wydaje). Cena to 1 sole za kubeczek wypchany galaretką, na której szczycie znajduje się okrutnie słodka pianka, w której często chrzęszczą drobinki cukru.
- Chrust w kształcie rogala smażony na głębokim oleju. Posypany cukrem pudrem. Ciasto zdarza się być ciut słone, więc konieczny jest jakiś napój… więc często takowy można nabyć na miejscu np. Kakao.
- Herbaty (1 sole) – wygląda to tak: na stoisku stoi gar wrzątku (w końcu peruwiańska garkuchnia!). Obok kilka szklanych butelek z kolorowymi płynami, które są niczym innym jak gamą ziołowych i owocowych smaków! Otrzymujemy mieszankę idealnie połączonych smaków w szklance lub uwaga… w plastikowym woreczku!\
- Wino Chicha – lekki napój alkoholowy, który pamięta jeszcze czasy Inków. Wyrabiany jest z kukurydzy, a w Peru znaeźć można wiele wariantów, do niektórych dodaje się truskawek, inne robione są z ciemnej kukurydzy, jeszcze inne mieszane quinoa. Chicha sprzedawana jest z wielkich wiader, rozlewana chochlą do szklanek lub do woreczków. Jedne z tych rzeczy, których jednak nie spróbowaliśmy!
CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!

Z takich wiaderek sprzedawana jest chicha – niskoprocentowy alkohol jeszcze z czasów Inków
Peruwiańśkie drobne przekąski uliczne
- Przepiórcze jajka – gotowane na twardo, w zestawie otrzymujemy sztuk 4-5 za 1 solą. Sa gotowane na bieżąco o serwowane już bez skorupek… w woreczku plastikowym, z wykałaczką. Można polać lokalnym zielonkawym sosem. Nam sól w zupełności wystarczyła!
- Salchipapas – dość proste i popularne danie – frytki z kawałeczkami smażonej na głębokim oleju parówki. Tani (i niepożywny) sposób na zaspokojenie głodu – porcja w wersji ulicznej to 3-5 soli.
- Jelita świnki morskiej – (3-4 sole) – wypchane ziemniakami, mielonym mięsem że świnki morskiej z warzywami
- Papryka nadziewana – przeważnie warzywami i mięsem mielonym.

Peruwiańskie garkuchnie i jedzenie uliczne można znaleźć wszędzie – tutaj przystanek autobusowy gdzieś w kanionie Colca
I w końcu peruwiańskie dania główne z ulicznej garkuchni
- Ryż z ziemniakami i jajkiem – to danie lunchowe za 3-4 sole. Kobiety (mężczyzn akurat nie widzieliśmy) siadają na chodniku z kolorowymi chustkami, w których kryją się przysmaki: ugotowane wcześniej ziemniaki, szczelnie zawinięte by nie wystygły, obierane i krojone w grube plastry, na bieżąco. Do tego solidna chochla ryżu (czasem z zielonym groszkiem) i jajko na twardo, również pokrojone w grube plastry. Wszystko ugotowane w domu, i sprzedawane na ulicy – rozchodzi się jak świeże bułeczki!
- Zupy różnej maści – przeważnie serwowane są z niewielkim kawałeczkiem wieprzowiny lub wołowiny, i zawierają dużą ilość warzyw. W tym kawałek kolby kukurydzy, fasolki różanej maści i duży fragment ziemniaka. Często w zupie pływa również ryż… ten zdaje się być nieodłączną częścią peruwiańskiej kuchni, pomimo, że to odmian kartofla jest tutaj 3500!
- Dania główne – o konkretną nazwę ciężko – ale tutaj podstawą niemal zawsze jest mix: smażony ryż z odrobiną warzyw typu zielony groszek, cebulka czy marchewka, razem z makaronem spaghetti z lichutkim sosem pomidorowym, plus garść frytek (smażonych, tak zgadliście, na głębokim oleju!). Do tego przeważnie jest kawałek kurczaka, również, częściej niż nie, smażony!

Herbatki infuzjowane (jeśli takie słowo istnieje?!) – podobno bardzo dobre na trawienie
Tak więc, ze spaceru po peruwiańskiej wsi czy miasteczku, głodny nikt nie wróci. Jest też duża szansa, że nie wrócicie z rozstrojem żołądka. Nam rozstroje żołądko serwowało co innego, ale o tym kiedy indziej. Pamiętajcie tylko by wybierać tych sprzedawców, u których ogonek chętnych jest długi – bo to dobrze wróży! Ah, i na koniec, nie zdziwcie się, że naczynia nie są myte pod bieżącą, ciepłą wodą z dużą ilościa ludwika, tylko płukane w wiadrze wody, stojącej koło peruwiańskiej garkuchni! Takie warunki … co zrobić! ?
Za to w Japonii garkuchni praktycznie nie ma, ale na ulicach małe co nie co można zakupić … sprawdźcie tutaj!